Taylor Swift: My, swifties to książka na którą czekałam, oj jak bardzo czekałam! Moja nastoletnia córka jest wielką fanką Taylor Swift, był...

Taylor Swift: My, swifties

By | 11:00 Napisz komentarz
Taylor Swift: My, swifties to książka na którą czekałam, oj jak bardzo czekałam! Moja nastoletnia córka jest wielką fanką Taylor Swift, byłam pewna że to będzie książka idealna dla niej. Zachwycona graficzną stroną dałam jej do przeczytania. Wróciła po jakichś piętnastu minutach i mówi: przeczytałam. Mamo, ale ta książka jest bez sensu.

Taylor Swift: My, swifties. Wyd. Jaguar
Taylor Swift: My, swifties. Wyd. Jaguar

Recenzja książki Taylor Swift: My, swifties

Opis na okładce mówi nam, że to książka dla tych, którzy uwielbiają Taylor, znają jej każdą piosenkę, wiedzą o niej prawie wszystko. Czy w takim razie dlatego nie ma w tej książce praktycznie nic o samej piosenkarce, bo rzekomy czytelnik nie potrzebuje zgłębiać wiedzy na jej temat..? Tego nie wiem. Nie mam pojęcia, co autorka miała na myśli pisząc tę książkę, ale ona jest totalnie o niczym. A na pewno nie o Taylor Switf.

TU sprawdzisz ile książka aktualnie kosztuje.

Taylor Swift: My, swifties. Wyd. Jaguar
Taylor Swift: My, swifties. Wyd. Jaguar

Będzie długo. Wybaczcie, ale muszę wytłumaczyć bardzo szczegółowo z czym mam problem w tej książce. Zaczyna się on już na samym początku, przy pierwszej przedstawianej tu płycie Fearless. Wydaje się, że jest w porządku - na pierwszy ogień poszła piosenka o Romeo, jest kilka słów na temat tego kim on był na prawdę, jest zaznaczone że Romeo i Julia w wersji Taylor są zupełnie inni a piosenka jest godna uwagi. Z tym się zgadzam, uwielbiam piosenkę Love Story. Niestety dalej jest już tylko gorzej..

Na górze każdej strony jest tytuł jakiejś piosenki Taylor, a na grafikach pod nim przedstawione są wydarzenia z życia chyba jakiejś nastolatki. Może autorki? Poznała, czym jest miłość. Ale zaraz ta miłość okazała się emocjonalnym wampirem. Pokochała więc i zaakceptowała siebie. I to jedyne jako tako fajne przesłanie z tej książki, żeby kochać siebie. Przewracamy kartkę z emocjonalnym wampirem i naszym oczom ukazuje się leżąca bohaterka którą zalewa ból przez złamane obietnice. Na kolejnych stronach bardzo wzniosła myśl, że jeśli coś ma być, to będzie. Że stąpamy po cienkiej linie, z czego nie zdajemy sobie sprawy póki nie spadniemy. A na górze tytuły piosenek. I nic poza tym..

Szalę goryczy przelały strony z wycinankami. Można sobie wyciąć pana wybuchowego, pana trzynaście lat starszego, panią nóż w plecy - i dosłownie im te noże powbijać, bo ten też jest do wycięcia. Na prawdę dorastającej nastolatce z burzą hormonów w głowie sugeruje się zrobić sobie coś na kształt papierowej laleczki voodoo i wbić ten nóż w plecy osobie, która ją rozczarowała, która sprawiła jej ból? To nie jest sposób, który do mnie przemawia. Ani trochę..

Słowem podsumowania: uważam, że analizę utworów Taylor Swift najlepiej zostawić słuchaczom. Każdy bowiem interpretuje je na swój sposób. Dlatego nie odnajduję żadnego sensu w tej książce. I jak widać nie tylko ja, bo moja córka pierwsza stwierdziła, że ta książka nie ma sensu.

Z plusów, na końcu książki są ciekawostki dotyczące trasy Eras Tour. Jest ich sześć, ale fanki Taylor doskonale je znają więc nie jest to w sumie nic odkrywczego. Dalej mamy strony o znakach zodiaku i dopasowane do nich playlisty, możecie sobie posłuchać co tam autorka zasugerowała dla waszego znaku zodiaku.

Ta książka nie spowoduje, że zrozumiecie fenomen Taylor Swift. No, może jeszcze to zaakceptowanie i pokochanie siebie przemawia na jej korzyść. Jest ładna, ale moim zdaniem nic poza tym. 

Taylor Swift: My, swifties. Wyd. Jaguar
Taylor Swift: My, swifties. Wyd. Jaguar

---
Wpis w ramach współpracy z wydawnictwem Jaguar.
Linki do Ceneo są linkami afiliacyjnymi.


Nowszy post Starszy post Strona główna

0 Comments: