Ubongo Trigo, czyli kolejna całkiem nowa odsłona gry Ubongo! Wydawnictwo Egmont rozpieszcza fanów Ubongo, bo to już piąta wersja gry! A każda, dosłownie każda jest świetna. Wszystkie zresztą znajdziecie u nas, klikając w tag z nazwą gry. Dziś sprawdzimy, co się kryje w tym niebieskim pudełku i czy popadniemy w trójkątne szaleństwo!
Ubongo Trigo to wersja podróżna, więc mamy małe opakowanie, nie za wiele komponentów w środku i świetną cenę! W pudełku są karty i różnokształtne kartoniki. Naszym celem jest, jak w każdej innej grze Ubongo - zakryć białe pola kolorowymi kartonikami. O tym, jakie kształty mają to być, decydują cyfry na karcie.
Znajdziemy tu dwa poziomy trudności - jedna strona kart jest łatwiejsza mamy na niej cztery cyfry, a na drugiej trudniejszej stronie jest sześć cyfr, czyli sześć kolorowych kształtów potrzebujemy do zakrycia białych pól.
Przed rozpoczęciem gry szykujemy odpowiednią ilość kart - po osiem musi przypadać na każdego gracza, resztę odkładamy do pudełka (jeżeli gramy w mniej niż cztery osoby). Każdy bierze siedem ponumerowanych kartoników, a karty tasujemy i tworzymy z nich stos na środku stołu. Strona, którą gramy musi być od spodu, aby nie było na nią podglądu.
Każdy gracz bierze ze stosu kartę i na trzy-cztery odwracamy je. I zaczynamy układać! Na wyścigi, kto pierwszy! Osoba która ułoży, krzyczy Ubongo! I odlicza do 20 lub 30 w wersji trudniejszej. Ci, którym nie udało się w tym czasie ułożyć - oddają swoje karty osobie, która zrobiła to jako pierwsza. Jeżeli się komuś uda, zatrzymuje kartę. Każda karta to punkt na koniec rundy, a runda trwa dopóki nie skończą się karty w stosie.
Ubongo to doskonały trening szarych komórek, tyle się tu trzeba nakombinować, naprzymierzać, tyle porażek odnieść po drodze, zanim się ułoży ;) To fantastyczna gra! I nie jest się w stanie zapamiętać układu na kartach, a ryzyko że trafimy tę samą kartę jest bardzo małe, więc tym bardziej nie ma opcji aby cokolwiek zapamiętać. Regrywalność jest tutaj stuprocentowa. Ta gra nigdy się nie nudzi.
0 Comments: