Videorecenzja:
No niestety, nie porównam wam Lukrecji do Mikołajka, bo tego drugiego nie znamy za bardzo. Nie na tyle, żeby móc do niego porównywać. Ale myślę, że tutaj nawet nie ma co porównywać - Lukrecja do książka zupełnie innego autora, a to że ma na okładce zaznaczone że stworzona została przez córkę znanego pisarza, nie sprawia że trzeba ją do niego porównywać. Do lektury Lukrecji zabrałyśmy się z ochotą i... bawiłyśmy się przy niej świetnie!
Tytułowa Lukrecja ma 12 lat, chodzi do 6 klasy i zaczynamy przygodę z nią od momentu pisania przez nią wypracowania do szkoły. Dzięki temu możemy co nieco poznać jej życie, jej rodzinę i jej codzienność. To taki wstęp, po którym zaczyna się nieźle rozkręcać - Lukrecja jest typową nastolatką, myślę że utożsami się z nią wiele dziewczynek w jej wieku. I to właśnie one świetnie spędzą czas przy lekturze.
Życie Lulu pełne jest katastrof - z jej punktu widzenia oczywiście. Marzyła o psie, a dostała żółwia. Bardzo chciała jechać na szkolną wycieczkę, ale jej mama zgłosiła się na opiekunkę... A na zorganizowaną przez nią imprezę przyszła babcia! Która nastolatka nie uznałaby tego za ciąg katastrof..? To są właśnie takie sprawy, z pozoru zabawne, ale w gruncie rzeczy doprowadzające dziewczynki do rozpaczy. Ale życie Lukrecji jest w całej swej katastrofalności, bardzo kolorowe, wesołe i na prawdę wiele się dzieje - z przyjemnością się książkę czyta. I gdybym miała naście lat, pewnie odnalazłabym siebie w niejednej sytuacji. Z Lukrecją bowiem bardzo łatwo się utożsamić i to sprawia, że staje się taką naszą literacką przyjaciółką.
0 Comments: