Recenzja pieska:
Aktualne ceny - klik.
Wraz z pieskiem mamy termometr, który pokazuje trzy różne temperatury. Mamy strzykawkę, stetoskop i kilka kartonikowych dodatków typu tabletki, karty pacjenta i identyfikator lekarza.
Po włączeniu pieska przeważnie słyszymy, że jest w doskonałym nastroju i czuje się dobrze, ale już za chwilę psiak nam zachoruje. Psika, kaszle, jego główka robi się czerwona. Musimy posłuchać jego serduszka, zmierzyć temperaturę i dać zastrzyk, który go uleczy. Nie jest to zabawka zbyt wymagająca, bo ciągle w ten sam sposób leczymy naszego pieska, ale Oliwce się to bardzo podoba. Lubi wiedzieć, co ma zaraz zrobić i widać że zabawa pieskiem sprawia jej radość.
Piesek, poza włącznikiem, ma na grzbiecie dwa inne przyciski. Jeden to śpiewanie piosenek, drugi to taniec. Piesek mówi po polsku, ale piosenki nie są już w naszym języku.
Nasz czworonożny przyjaciel chodzi. - gdy tańczy, albo gdy mu damy zastrzyk wtedy gdy nie jest chory, ucieka mówiąc, że boli go pupka ;) Ucieka też, gdy złapiemy go za ogon. Piesek nie lubi być łapany za ogon.
Pies u lekarza to zabawka całkowicie plastikowa - co do jej wykonania nie mamy żadnych zastrzeżeń, jest dobrze. Nie mamy tu zbyt wielu opcji leczenia naszego psa, ale trzyletniej Oliwii to nie przeszkadza, a wręcz jak już wyżej pisałam, myślę że dzięki temu lubi się psem bawić. Bo wie, co ma zrobić, nie musi się pytać, nie musi zgadywać, po prostu go leczy.
0 Comments: