Zaznaczyć jeszcze trzeba, że Kreatywne Dzieci wydawnictwa Zysk będą cudowną sprawą na dłuuuugie jesienno-zimowe popołudnia i wieczory. W książce jest tyle do zrobienia! Z plasteliny, gliny, masy solnej, a nawet prawdziwego ciasta! I to wszystko już dla trzylatków.
Nie wszystkie zadania przeznaczone są dla dzieci trzyletnich, do niektórych z nich potrzeba troszkę większych umiejętności, ale dzięki temu że jest tak zróżnicowana, z pewnością posłuży długie lata. Świetne jest także to, że można jedno zadanie robić na kilka sposobów - raz z plasteliny, innym razem z modeliny i próbować utwardzić, a jeszcze innym z masy solnej i wysuszyć, a później pomalować.
Książka podzielona jest na działy. Niektóre zadania zrobimy na zewnątrz, do innych potrzebny będzie właśnie "produkt lepiący", a jeszcze inne stworzymy za pomocą farb. Zapomniałabym! Jest też rozdział o gotowaniu - wspaniała sprawa na wspólne spędzenie przedpołudnia w kuchni.
I tak, z przepisów zawartych w książce Kreatywne Dzieci stworzymy pufę z liści (to zadanie na jesień), wyznaczymy drogę do naszego ulubionego miejsca, ulepimy całą masę przeróżnych stworzeń - jak kaczuszki, pająki, ptaszki, kobrę, a także ramkę na zdjęcie, klucz... Stworzymy jadalny obraz, ulepimy pierogi, upieczemy anioła z piernika, namalujemy planety, podróż i to, co najbardziej lubimy.
Kreatywne Dzieci to genialna propozycja dla spragnionych twórczych prac dzieciaków- zawiera bowiem niebanalne propozycje, dzięki czemu nasz maluch poznaje przy okazji całkiem nowe rzeczy. Poza wymienionymi powyżej, są tutaj bowiem przepisy na zupełnie nieznane stwory. Książka jest podzielona na kolorystyczne działy - widać od razu, jak wiele pomarańczowego lepienia w niej jest! Stała się naszym wybawieniem podczas lipcowej deszczowej aury, gdy Oli za bardzo marudzi i nie chce się niczym zająć, a Tin snuje się z kąta w kąt, bierzemy książkę, robimy masę solną która swoją drogą jest świetna dla młodszych dzieci, bo nawet gdy odrobinę skubnie to nic się wielkiego nie stanie (w porównaniu do zjedzenia np plasteliny) i lepimy, lepimy i jeszcze raz lepimy. Póki co Tin w szale tworzenia robi jedną rzecz za drugą i jeszcze nic nie udało nam się wypiec, ale z pewnością gdy już się to uda, podzielimy się na instagramie efektami - więc śledźcie nas tam :)
Więcej o książce w videorecenzji:
----------
0 Comments: