Titi pobiegł przodem do piekarni. Tak bardzo chciał już zjeść drożdżówkę, o której wspomniała mama, że nie zauważył starszego pana i wpadł na niego. Niestety, usłyszał z ust pana same straszne rzeczy...
Czarnuchy, brudasy, muslimy... Wszystkie te słowa były dla Titiego nie zrozumiałe, ale brzmiały strasznie. Złowrogo... Na placu zabaw Titi ochoczo pobiegł na huśtawki. Jednak w jego głowie wciąż tkwiły te wszystkie słowa, które usłyszał od starszego pana i których nie potrafił zrozumieć... Pobiegł w krzaki, a w pogoń za nim rzuciły się Basia i Anielka. Titi powiedział im, że jest czarnuchem...
Książka porusza bardzo ważny temat: braku tolerancji. Tego, że nie wszystko co inne, nieznane, musi być złe. Że ludzie różnią się między sobą, ale to nie znaczy że ci inni są gorsi. To opowieść pełna słów w najróżniejszych barwach o tym, że czarny wcale nie jest brzydkim kolorem. To po prostu bardzo ważna lektura.
Więcej o książce w krótkim filmie:
----------
0 Comments: