W zestawie mamy karty i instrukcję. Karty są duże, elastyczne, mają zaokrąglone rogi. Charakteryzują je niezwykle nasycone barwy.
Karty mają różne kolory brzegów, a także różne numerki - od 1 do 6. Z każdym wyższym numerem stopień trudności wzrasta. I tak, karty czerwone mają pięć ilustracji, a czarne dziesięć.
Ale to nie wszystko, bo każda karta ma drugą stronę. Ich rewersy oznaczone zostały kreseczkami. I maja one istotne znaczenie w rozgrywce. Ale po kolei...
Grę zaczynamy od potasowania kart. Możemy te najtrudniejsze wyłączyć z gry jeśli gramy z dziećmi, ale my tego nie robimy - jak już pisałam, Tin świetnie sobie radzi także z czarnymi. Kiedy karty są potasowane, układamy je w stosik. Czas - start! Każdy z graczy uważnie przygląda się karcie z góry. Musimy zapamiętać wszystkie przedmioty, które się na niej znalazły, bo gdy odwrócimy kartę na drugą stronę naszym zadaniem będzie jak najszybsze wskazanie, co nowego się pojawiło. Osoba która zrobi to poprawnie i najszybciej - wygrywa daną kartę. Gra kończy się w momencie, kiedy jeden z graczy będzie w posiadaniu pięciu kart.
To nie jest takie proste jak się wydaje. Przedmioty te są bowiem umieszczone w różnych miejscach, czasem są innej wielkości. Dzięki temu gra świetnie ćwiczy koncentrację, umiejętność zapamiętywania, ale też refleks. Jest jedną z naszych ulubionych gier karcianych.
Co nieco o niej opowiadam także w videorecenzji:
A tutaj Tin w akcji:
----------
0 Comments: