Drewniana kolejka Play Tive Junior należy do dość dużej serii zabawek drewnianych, które pokochałam jakiś czas temu od pierwszego wejrzenia. Za co? Za cenę przede wszystkim! Jest bardzo niewygórowana jeżeli porównamy do takich samych bądź też zbliżonych zabawek drewnianych innych firm. Wręcz bym rzekła - Play Tive Junior dostępne są dla każdego. Nasza kolejka kosztuje około 90zł, podobne zestawy ze zbliżoną ilością elementów są co najmniej dwukrotnie droższe, a dodatkowo nie widziałam, aby któryś z nich samodzielnie jeździł.
No, dobra - nasza też już nie jeździ... Zaskoczyła nas, bo ostatnim razem jeździła wesoło, a gdy wyciągnęłyśmy ją aby nagrać - zaniemogła. Nie znamy przyczyny, baterie wymieniane, wszystko wygląda w porządku, ale nie jeździ. No trudno. Najważniejsze, że nadal przysparza sporo zabawy, bo mimo że nie działa, to i tak jest w użytku napędzana Tinkowymi rączkami.
Choć jakiś tam żal w sercu pozostał, bo mimo że nie była demonem prędkości, to fajnie jeździła. I miała nawet opcję cofania. Dobrze nam służyła..
Co do wykonania - wszystkie drewniane elementy są całkiem dobrej jakości. Kolejka z plastiku, jak wspominałam nie jeździła jakoś bardzo szybko (porównując do dwóch zupełnie innych elektrycznych kolejek jakie mamy, ta jeździła najwolniej), ale Tin bardzo ją lubiła. Tory łatwo dziecku połączyć, kolejkę ustawić na nich dziecinnie prosto (a mamy jeden zestaw taki, co jest to wręcz dla dziecka niemożliwe..), całość prezentuje się i wizualnie i technicznie bardzo solidnie. Można się doczepić do magnesów w kolejce - wyglądają, jakby miały zaraz odpaść. No ale jakoś nie odpadły przez te lata użytkowania, więc suma sumarum jej wykonanie też jest całkiem dobre, skoro nic się jej nie stało (no poza tym drobnym minusem jakim jest niejeżdżenie...).
Tak teraz myślę. Jest jeszcze jeden minus tej kolejki. Nie każdy ją dostanie. Niestety, ale jak co roku bywam w Lidlu po jakiś nowy drewniany zestaw czegoś do powiększania kolekcji, tak zawsze jest wyścig i walka o zabawki. Zawsze...W tym roku nie wezmę udziału w "wyścigu szczurów" do koszy z zabawkami, choć już sobie listę zrobiłam tego co chciałabym dla dziewczyn, ale nie będę się przepychać z Oli w wózku między nie patrzącymi na nic ludźmi.
I taka uwaga do Lidla: planujcie lepiej zaopatrzenie sklepów w zabawki. Co roku bywałam w dniu, w którym gazetka obowiązuje, co roku na otwarciu dwóch sklepów - bo w tym od 7:00 rano nie wszystko się udało kupić, ale i w tym od 8:00 też pustki w najfajniejszych zabawkach... A przecież gazetka nie obowiązuje jeden dzień. Towar powinien więc być uzupełniany np co dwa dni, aby każdy miał szansę kupić. Skoro zapotrzebowanie jest tak duże, to czemu nie zwiększa się ilość..?
No to wylałam swe żale ;) Ale serio, nie lubię robić tego typu zakupów w Lidlu bo zawsze jest w tych naszych sklepach walka... Tin chciałaby w tym roku Lotnisko, dla Oli widziałam też fajny drewniany zestaw, no ale jak pisałam, nie pójdę ich kupić. A nie liczę, że po południu będą jeszcze dostępne...
Najfajniejszym elementem bez wątpienia jest przejazd kolejowy z zaporami. Można je podnosić i opuszczać, a gdyby tak połączyć kolejkę z autostradą z tej samej serii, to wtedy zabawa byłaby już w ogóle świetna. Może kiedyś... Gdy nie będzie pustych miejsc po zabawkach w pięć minut po otwarciu sklepu.
0 Comments: