Kucyk nie jest w czołówce ulubionych zabawek Martynki. Właściwie wcale się nim nie bawi. Czasem, bardzo rzadko gdy jej się przypomni (albo raczej gdy natrafi na niego w pudle z zabawkami) wyjmuje, chwilę po nim rysuje i chowa z powrotem.
Świeże rysunki schodzą z kucyka nawet całkiem łatwo samą wodą. Jeżeli jednak nie chce wam się zmywać od razu po zabawie każdego malunku, lub też dziecko na to nie pozwala, nastawcie się że jedynym sposobem na pozbycie się kolorów będzie jego wypranie. Na poniższych zdjęciach widzicie kucyka przed ostatnim praniem - przyjrzyjcie się szczególnie jego głowie, która posiada zacieki po próbach zmycia szmatką dzieła Martynki, także cały lewy bok kucyka jest w niebieskich plamach po pisaku. Zapamiętajcie jego wygląd i porównajcie z tym w videorecenzji dostępnej na końcu tego wpisu.
Bez wątpienia kucyk jest trwałą zabawką. Można się na nim wyżyć artystycznie, można stworzyć niepowtarzalną maskotkę w swoich ulubionych wzorach czy kolorach, można po nim pisać wielokrotnie, a on to przetrwa bez uszczerbku.
Jednakowoż nas nie urzekł. Martynki właściwie nie urzekł. Nie na tyle, aby mieć miejsce w jej łóżku i być codziennym towarzyszem zabaw. Lub chociaż co-kilkudniowym. No po prostu - leży w pudle i umiera tam z nudów.
Być może gdyby Martynka była starsza, bardziej doceniłaby jego niepowtarzalność. A może ona po prostu nie ma aż takiego pociągu do prac plastycznych, żeby po maskotkach malować?
Zapraszamy na film:
0 Comments: