Lily chichotka łaskotka to zabawka interaktywna. To znaczy, że do jej prawidłowego użytkowania potrzebujemy baterii. Schowek na nie został pieczołowicie ukryty pod pieluszką Lily - jak dla mnie świetne rozwiązanie, bo nie widać go gołym okiem.
Zabawka wykonana jest z tworzywa, które kojarzy mi się z gumą. Jest ona twarda - miękkie ma tylko nóżki i rączki. Przez to ciężko ją wziąć ze sobą do spania w roli przytulanki, ale towarzyszką zabaw jest bardzo fajną.
Po naciśnięciu na brzuszek, Lily wypowiada różne frazy. Czasem prosi o połaskotanie, czasem o wspólną zabawę, nieraz robi siusiu i trzeba zmienić jej pieluszkę. A przy tym wesoło rusza się na boki.
Nasza kucykowa dziewczynka cała jest w żywych kolorach (prawdopodobnie każda mała dziewczynka zachwyci się jej różową spódniczką) i nie ma opcji, aby w trakcie zabawy zrobić sobie nią krzywdę. Chociaż przestrzegłabym jedynie przed rzucaniem nią - jest dość ciężka i jeżeli spadnie z większej wysokości na stópkę, to może boleć.
W zestawie z Lily dostajemy grzechotkę i puder. Grzechotkę można przyczepić na Lily rączce i w trakcie poruszania się, będzie ona wydawała dźwięk. Można też bawić się nią razem z Lily.
Puder przyda się, kiedy Lily powie że zrobiła siusiu i trzeba zmienić jej pieluszkę. Oczywiście nie jest on prawdziwy :) A jedynie atrapą. Samej pieluszki również nie zmienimy jako tako, trzeba ją odpiąć i zapiąć i już jest uważana za nową.
Martynka uwielbiała Lily swego czasu. Obecnie bawi się nią już rzadziej, aczkolwiek nadal darzy ją zainteresowaniem i co jakiś czas w jej towarzystwie przygotowuje śniadania na niby.
Bardzo dużym plusem Lily jest to, że w miarę szybko przechodzi w stan czuwania gdy się jej nie dotyka. Nie męczy przez to otoczenie ciągłym powtarzaniem zdań i zachęcaniem do wzięcia jej na ręce. Do minusów można by zaliczyć brak regulacji głośności, aczkolwiek mi to w niej nie przeszkadza, gdyż nie mówi jakoś bardzo głośno.
Zresztą sami zobaczcie w videorecenzji:
0 Comments: