Była u nas rok. Myślę więc, że na jej temat powiedzieć mogę wszystko. I niestety, nie będą to same superlatywy. Właściwie do plusów zaliczyć można tylko jej wykonanie - jest porządna, ma duże koła co jak nam się wydawało, sprawdzi się świetnie u początkującego maluszka. Gdy zobaczyliśmy ją pierwszy raz, szczerze byliśmy nią oczarowani. Rozczarowanie jednak przyszło szybko...
Hulajnoga Alexis, do złudzenia przypominająca Milly Mally - może to jakaś inna ich odmiana? Kupiona była w poznańskim sklepie Pati i Maks i z tego co widziałam, w tym roku również są tam dostępne. Powiadam Wam jednak: trzymajcie się od nich z daleka - zarówno od nich, jak i od wszelkich tego typu hulajnóg mających dwa koła z tyłu (nie testowałyśmy modeli z mniejszymi tylnymi kółkami, aczkolwiek z tego co słyszałam od znajomych, z nimi również jest ten sam problem).
Dlaczego?
Bo na tej hulajnodze nie da się jeździć. Można co najwyżej powolutku podreptać sobie, odpychając się nóżką bardzo delikatnie i ostrożnie - w innym przypadku, koło najedzie na nogę.
Dlaczego tak się dzieje, wyjaśniamy w videorecenzji:
Miało być tak pięknie... Miały być długie spacery na hulajnodze, a w razie zmęczenia miała Martynka stać na niej dwoma nóżkami i być ciągnięta (ten fajny uchwyt po środku idealnie by się do tego nadawał). Wykonanie hulajnogi, jak już wspominałam jest bardzo dobre - nawet ja na niej jeździłam i nic się nie działo. A z pewnością przekroczyłam dopuszczalny udźwig :)) Jednak użytkowanie jej to jakaś porażka.
I niestety, ale trójkołowe hulajnogi z dwoma kołami z tyłu zaliczamy do kitów - i to ogromnych kitów. W ogóle nie spełniają swojej funkcji, a co gorsza zniechęcają malucha do podejmowania kolejnych prób jeżdżenia. Bo kto by się nie zniechęcał, gdyby mu pojazd na pięty ciągle najeżdżał?
0 Comments: