To gra, jak tytuł wskazuje, zdecydowanie dla całej rodziny! Nie jest ona banalnie prosta - co to, to nie. Niektóre pojęcia ma trudne, że nawet my się musimy dłuższą chwilę zastanowić, jak to pokazać. Ale dzięki temu, ćwiczy kreatywność i pozwala się wykazać, w niekoniecznie prostym zadaniu. I zdecydowanie nie jest grą na chwilę. Zapewni wiele godzin świetnej, wspólnej, wesołej zabawy!
Co znajdziemy w pudełku?
-> Planszę
-> Strzałkę, którą przed pierwszą rozgrywką montujemy w planszy
-> Klepsydrę
-> Karty czynności
-> Karty postaci
-> Sześć pionków
-> Dwie kostki, czarną i białą
-> Naklejki na kostki
-> Instrukcję
Fotorelację z rozgrywki możecie zobaczyć na blogu - tu skupimy się na technicznych kwestiach.
Na czym poleca gra?
Otóż na niczym innym, jak na odgadywaniu kalamburów. A jest ich tutaj cała masa - zarówno na kartach postaci jak i czynności, są po trzy opcje. Daje nam to możliwych kombinacji zagadek ogromną ilość!
Tak wyglądają przykładowe karty czynności:
A tak karty postaci:
W zależności od tego, czy grające z nami dzieci umieją czytać czy też nie, mamy dwie wersje gry.
Wersja dla młodszych:
Kręcimy strzałką i przesuwamy pionek o tyle oczek, ile wypadnie. Nie używamy kostek, dziecko pokazuje co jest na obrazkach. Na początku możemy także wykluczyć z gry klepsydrę, aby nie stresować dodatkowo maluchów upływającym czasem :))
Wersja dla starszych dzieci:
Kręcimy strzałką, przesuwamy pionek, następnie rzucamy dwoma kostkami i mamy za zadanie pokazać sformułowanie, które odpowiada wylosowanym kolorom. Jest na to określony czas - jeżeli bowiem przesypie się cała zawartość klepsydry i nikt nie zgadnie, gracz cofa swój pionek do tyłu.
Jest tutaj również opcja ruletki, możecie z niej korzystać lub nie, w zależności od wieku grających (my nie korzystamy, gdyż Martynka nie potrafi jeszcze rozśmieszać). O co chodzi? Gdy gracz stanie na polu z ruletką, kręci strzałką jeszcze raz. Zatrzymała się na znaku zapytania? Gracz wybiera jedną osobę, która zgaduje kalambur. Strzałka jest na buźce? Wtedy celem gracza jest rozśmieszenie towarzystwa (nie wolno nikogo dotykać, więc łaskotanie odpada).
Ale myślę, że dokładniej zrozumiecie o co chodzi z filmu:
Gra jest porządnie wykonana, tekturowa plansza jest gruba, nie ma opcji aby ją w jakikolwiek sposób zniszczyć - no chyba, że celowo ją potniemy.
Pomimo że nie korzystamy jeszcze w pełni z możliwości tej gry, mogę śmiało powiedzieć że należy ona do naszych ulubionych. Co prawda Martynka póki co wybiera sobie co chce pokazać, a co jej nie pasuje odkłada z powrotem, ale dzięki temu uczy się, że bez słów również można pokazać o co nam chodzi :)) Polecam Wam gorąco!
____
Wpis powstał w ramach współpracy z firmą Tactic.
0 Comments: