"A gdzie tytuł" to książka, można by rzec, wyjątkowa. Niewiele w niej naciskania, zupełny brak dmuchania i potrząsania jak w poprzednich pozycjach tego autora, za to są tutaj śmieszne, bajkowe stworki które nagle zauważyły, że ktoś otworzył książkę. Stworki, które po przywitaniu się z czytelnikiem, zabierają go do swojej krainy. Razem szukają autora, aby ten opowiedział bajkę.
Aby dowiedzieć się więcej, koniecznie obejrzyjcie videorecenzję:
I wypowiedzcie się, czy nie drażni was styl, w jaki została ona napisana?
Pomimo całej sympatii jaką darzymy książki Tulleta - tej jednej nie mogę jakoś przełknąć. Nie podoba mi się sposób, w jaki traktowany jest tutaj czytelnik. Nie widzę nic zabawnego w tym, że ktoś mówi do mojego dziecka - nie podoba się bajka (choć osobiście nazwałabym to raczej wyrób bajkopodobny), to spadaj, masz tyle innych książek do wyboru.
Tylko tej nie mamy, jeśli chodzi o Tulleta. Nawet jej nie widziałam na oczy ale tekst z końca za fajny nie jest
OdpowiedzUsuń