Zamówiłam kiedyś Martynce auto Hello Kitty. Miało samo jeździć i grać melodyjki, a wesołe kotki w kuchni znajdującej się na tyłach, mogłyby przygotowywać posiłki i sprzedawać je prosto z samochodowego baru innym figurkom. Nie napiszę gdzie zamówiłam, nie chcę robić sprzedawcy antyreklamy bo zwrot przyjął i pieniądze szybko oddał. Zabawka niestety nie miała producenta na opakowaniu, poza "made in China" żadnych informacji nie znalazłam. A dlaczego nie polecam?
Ten samochód nie sposób określić innym słowem niż szajs. Jest tak tandetny, że aż strach go wyjąć z opakowania czy czasem nie pęknie. Kotki są tak lekkie i kruche, że bałabym się dać je do ręki dziecku żeby nie zgniotło. Niby plastik, ale niesamowicie tandetny.
Po wyjęciu kotków okazało się, że jeden nawet się nie trzyma na zaczepach w siedzeniach, bo jest pęknięty.
A kuchnia kotków? Szkoda słów na to jak wyglądała. Zobaczcie sami:
W skali od 0 do 5 dostałaby od nas 0 punktów. Strzeżcie się jej!
0 Comments: