Videorecenzja:
Gra przeznaczona jest dla dwóch lub więcej graczy (można stworzyć drużyny, można grać po kolei każdy z każdym) w wieku od pięciu lat - aczkolwiek nasza czterolatka świetnie sobie z kulami armatnimi radzi. W opakowaniu mamy kilka różnych kartonowych elementów, które po ułożeniu ich na podłodze stworzą dwa pirackie statki i armatnie kule, którymi będziemy rzucać. Cel gry jest znany, więc zaczynamy!
Statki należy umieścić najlepiej na podłodze, w odległości co najmniej pół metra od siebie. Im mniejsze dzieci, tym bliżej mogą one być. Naszym zdaniem im dalej od siebie płyną statki, tym lepsza zabawa! :)
Każdy z graczy (drużyn) bierze po trzy kule armatnie i stojąc za swoim statkiem, rzuca kulami w przeciwnika próbując trafić w któryś z elementów statku.
Jeżeli trafi - właściciel statku zabiera kulę do siebie, a trafiony element odwraca na drugą stronę - naszym oczom ukaże się czerwony, płonący pokład. Trzeba trafić w niego jeszcze raz, aby go zatopić!
Dwukrotnie trafiony element zostaje usunięty z gry, przez co statek się zmniejsza. Wygra ten gracz, który zatopi wszystkie elementy statku przeciwnika, zostawiając mu jedynie dziób i rufę. Bo gdy trafimy w dziób lub rufę właśnie, wtedy jest pudło - te dwa elementy zawsze muszą przy statku być.
Wśród kartoników z pokładem każdy statek piracki ma dwa funkcyjne elementy, których nie widać dopóki nie zostaną trafione. Jeżeli zdarzy się, że rzucimy kulą w część która po odwróceniu ujawni skarb - możemy naprawić jeden z elementów swojego statku. A gdy odkryjemy kapitana - mamy dodatkowy rzut. Trzeba tylko pamiętać, że te funkcje działają tylko raz - w przypadku kolejnego trafienia w nie, nic się już nie dzieje, normalnie usuwamy je z gry.
Pirackie Statki to gra czysto rozrywkowa, ale pozwalająca potrenować koordynację w rzucaniu do celu. Towarzyszy jej mnóstwo śmiechu! Zasady są bardzo proste i mogą w nią grać dzieci bez pomocy dorosłego - jak już wspominałam, nasza czterolatka doskonale "ogarnia" rozgrywkę i sprawia jej ona dużo frajdy.
0 Comments: