Któż nie zna Śpiącej Królewny? Bajka ta należy już do klasyki. Ja oglądałam. I za każdym razem tak samo bardzo przeżywałam... A dziś? Tin ogląda Śpiącą Królewnę, a później wyciągamy z półki pudełko z kartami i gramy my. Budzimy Śpiące Królewny.
Gra Śpiące Królewny wydawnictwa Rebel to gra karciana, która mimo że przeznaczona jest dla dzieci nieco starszych niż Tin (sugerowany wiek to osiem lat), sprawia nam obu dużo frajdy. Budzenie Królewien nie jest bowiem takie trudne i sześciolatki - jak Tin, spokojnie sobie poradzą.
W pudełku znajdziemy karty. Te niebieskie to królewny.
W czerwonej talii mieści się cała masa najróżniejszych kart. Obrazkowych, ale też z cyframi. Do czego ich użyć? Polecam obejrzeć naszą videorecenzję (na końcu wpisu), tam opowiadam o kartach.
W skrócie - musimy obudzić jak najwięcej Królewien, lub też zdobyć dzięki nim jak najwięcej punktów. Ale możemy też, za sprawą kart, podkradać królewny współgraczom, albo usypiać im je! Sami też oczywiście możemy paść ofiarą innego gracza i pozbyć się Królewny...
W grze Śpiące Królewny "liźniemy" też co nieco z matematyki. I to jest ta część, z którą bardziej poradzą sobie ośmiolatki niż sześciolatka rozpoczynająca przygodę z liczeniem. Ja muszę Tin podpowiadać. Ośmiolatek zapewne już sam będzie widział, które karty do siebie może dodać aby móc je wymienić na inne. Nie ma to jednak żadnego wpływu na poziom zadowolenia przedszkolaka (co ja mówię, zerówkowicza już...) z rozgrywki. Bawimy się obie doskonale - zwłaszcza, gdy mamy mikstury usypiające albo smoki!
Nie jest to skomplikowana gra. Z pewnością będziemy jeszcze częściej po nią sięgać w przyszłości, gdy Tin będzie potrafiła dodawać "na pierwszy rzut oka" - czyli patrząc w swoje karty samodzielnie będzie wiedziała, co może do czego dodać i co z tego wyjdzie. Rozgrywka jest dość dynamiczna, nie ma tutaj opcji aby wkradło się znudzenie w oczekiwaniu na swoją kolej, bo trzeba obserwować ruchy innych graczy i odpowiednio reagować. Oczywiście jeżeli wylosowały nam się odpowiednie karty.
Więcej o Śpiących Królewnach w videorecenzji:
----------
0 Comments: